Ktoś mocno mną potrząsnął. Szybko otwarłam przerażone oczy i pierwsze co zobaczyłam to niebieskie tęczówki oraz kręcone brązowe włosy.
- Żyjesz? - zapytał męski głos.
- Jakby cię to obchodziło – warknęłam na chłopaka, ale usiadł obok mnie i wyciągnął paczkę fajek. A to całkiem zmieniło postać rzeczy, gdyż strasznie chciało mi się palić. Poczęstował mnie i sam również zapalił.
- Jestem Jay – wyciągnął rękę.
- Elizabeth – uścisnęłam jego dłoń.
- Ciężki dzień? - spytał.
- Ciężkie życie – westchnęłam.
- Ej, Jay! - usłyszeliśmy głos młodego chłopaka, który w mgnieniu oka pojawił się przy nas. - Widzę, że znalazłeś towarzystwo – powiedział chłopak , który był gdzieś w moim wieku. Miał jakieś metr osiemdziesiąt wzrostu i brązowe włosy, z których grzywka opadała na jego czoło.
- Nathan to jest Elizabeth. Elizabeth to jest Nathan – uścisnęliśmy sobie dłonie.
- Bardzo miło mi cię poznać – uśmiechnął się. - Ale to chyba nie jest miejsce dla takiej dziewczyny jak ty, co?
- Takie życie – wzruszyłam ramionami.
- Gdzie jest reszta? - spytał niebieskooki.
- Jeszcze w klubie, a co stęskniłeś się? - zapytał rozbawiony Nathan.
- I to jak – zaśmiał się.
- Poratujesz jeszcze jedną fajką? - zapytałam.
Bez słowa wręczył mi całą paczkę.
- Nasza Elizabeth jest niegrzeczną dziewczynką – skomentował młodszy chłopak.
- Jeszcze mnie w akcji nie widziałeś – powiedziałam śmiejąc się.
- A jest możliwość żebym zobaczył? - podniósł brwi dalej się uśmiechając.
- Młody ile ty wypiłeś dzisiaj?
- Nieważne – machnął ręką na Jay'a.
- Która tak w ogóle jest godzina? - zapytałam nagle.
- Po czwartej – odpowiedział mi mężczyzna, który poratował mnie fajkami.
Nagle usłyszeliśmy głośne śmiechy jakiś mężczyzn, a Nathan odezwał się:
- Nadchodzi reszta – i ruszył biegiem w ich stronę.
- Dzięki za fajki – odezwałam się.
- Nie ma sprawy – chłopak puścił mi perskie oko. Śmiechy były coraz głośniejsze.
- Twoi kumple? - kiwnęłam w stronę z której dochodziły śmiechy.
- Pozytywnie postrzeleni – uśmiechnął się.
- Mieszkacie razem?
Nie zdążył mi odpowiedzieć, ponieważ przerwał mu krzyczący Nathan.
- Tom, Siva, Max poznajcie Elizabeth! - mężczyźni popatrzyli na mnie, a ja na nich. Wydawali się sympatyczni i weseli. Uśmiechali się się do mnie, chociaż ja na ich miejscu, to miałabym grymas na twarzy.
- Miło nam cię poznać – wypowiedzieli niezbyt równo.
- A powinnam? - zapytałam całkiem zbita z tropu. Jakieś znane osobowości, czy co?
- Nathan ty już powinieneś wrócić do domu – Jay wstał i podszedł do chłopaka. - Miło było cię poznać, ale musimy spadać. Do zobaczenia. - pociągnął Nathana za sobą i szybko zniknęli za rogiem.
- Tak, na prawdę miło było cię poznać – zaczął Siva.
- Ale musimy spadać – powiedział Tom.
- On go może zabić – zakończył Max.
- To do zobaczenia – równie szybko jak Jay z Nathanem zniknęli i oni.
Westchnęłam i kiedy miałam kłaść się z powrotem na ławkę, zauważyłam sto funtów.
Ciekawy i bardzo mi się spodobało ! Czeka z niecierpliwienie na następny !
OdpowiedzUsuńto mi się podoba ;D bedę wpadać ;)
OdpowiedzUsuńcieszę się ;D a to zapraszam ;p
UsuńJest cudowny, świetny, odjazdowy.!
OdpowiedzUsuńNie wiem co jeszcze powinnam napisać, abyś w końcu w to uwierzyła.!
Czekam na następny.! ;D
Już zaczyna kochać twoje opowiadanie! ;)
Pozdrawiam, całuski - TruskawkowaSłodka - Monika ;*
P.S. Koleżanka z fb xd
Jeszcze raz wielkie dzięki.! ;D
UsuńPowiedzmy, że w jakimś tam stopniu już nie sądzę, ze jest beznadziejne ;D
Prawdopodobnie będzie w sobotę ;]
Swietne
OdpowiedzUsuńaz dziwne że teraz dopiero odkryłam to opo
będę wpadać
zapraszam do mnie
http://ineedyoutolie.blogspot.com/
Dzięki ;D hehe ;D
Usuńzajrzę na pewno ;D
Super, super, super! Elka jak na razie świetnie, biorę się za rozdział 3 :D
OdpowiedzUsuń