środa, 18 kwietnia 2012

Rozdział 4

Wracałyśmy wesoło do domu, rozmawiając o koncercie. Vicki była naprawdę zadowolona, a nawet zaproponowała mi nocleg u siebie. Dziewczyna weszła do kamienicy, a ja chciałam jeszcze zapalić, więc zostałam na świeżym powietrzu. Odpalałam już zapałkę, gdy usłyszałam męski głos:
  - Nieładnie – odwróciłam się w stronę, z której dobiegał głos. Ujrzałam Jay'a i mimowolnie się uśmiechnęłam. Chłopak podszedł do mnie.
  - Sam przecież dałeś mi fajki, zapomniałeś?
  - No tak! - zaśmiał się.
  - Co tu robisz? - zapytałam.
  - Chciałem cię zobaczyć.
  - Przecież widziałeś mnie niecałe czterdzieści minut temu, na koncercie – zauważyłam.
  - Jakoś mi to nie wystarczyło – kąciki jego ust powędrowały ku górze.
  - Ach, tak...?
  - No nie powiesz, że też nie chciałaś mnie zobaczyć? - trafił w dziesiątkę. Chyba, nawet nie wyobrażał sobie jak bardzo.
  - Powiedzmy – uśmiechnęłam się.
  - Wiedziałem!
  - Oczywiście!
  - Zapomniałem! To dla najpiękniejszej dziewczyny z koncertu – zza pleców wyciągnął żółtą różę i wręczył mi ją.
  - Dobrze, że twoje fanki tego nie słyszą. Pewnie byłabym już bez oczu – zaśmiałam się.
  - A ty, nie jesteś moją fanką? - zapytał niby smutny.
  - Zostanę chyba największą – uśmiech ponownie zagościł na jego twarzy.
  - Liz, co ty tam do cholery tak długo robisz?! - usłyszałam głos Vicki i dźwięk obcasów na schodach.
  - Przynajmniej już wiem, gdzie mogę cię znaleźć – wyszeptał patrząc mi w oczy.
  - Ale to nie jest mój stały adres zamieszkania. - Gdyby tylko wiedział, że adres zmieniam prawie codziennie, to pewnie by mnie wyśmiał.
  - I tak cie znajdę – szepnął mi do ucha i zniknął w ciemności.
  Nagle obok mnie pojawiła się Vicki.
  - Przynajmniej będziesz zdrowsza – uśmiechnęła się widząc nieodpalonego papierosa w mojej dłoni. - Skąd ta róża? - zdziwiła się.
  - Jakiś facet...
  - Masz dzisiaj jakieś szczęście do tych kwiatów! A teraz chodź, musimy cię gdzieś ulokować w tej mojej klitce.
  Przez resztę nocy nie zmrużyłam oka. Jego osoba nie mogła wyjść mi z głowy. Każde spojrzenie na żółtą różę przypomniało mi jego uśmiech, jego przeszywające mnie niebieskie tęczówki, sposób w jaki do mnie mówił. Nadal czułam, w powietrzu, zapach jego perfum.
  Czy ja się w nim zakochałam?


------------------------------------
Ten rozdział jest krótki, ale następny będzie o wiele dłuższy.! ;D

7 komentarzy:

  1. Nie spodziewałam się, że napiszę u Ciebie kolejny komentarz tak szybko, ale skoro pojawił się kolejny rozdział...:)

    Zdecydowanie za krótko. Teraz, kiedy wiem, ile masz lat, mogę Cię szczerze pochwalić. Masz bardzo dobry styl. Wciąż brakowało mi opisów. Opisy są bardzo ważne! Pomagają wyobrażać sobie czytelnikowi całą scenę. Ten rozdział pozwolił mi się zorientować, co się stało. Nie pozwolił utworzyć obrazu całego spotkania. Jak wyglądało miejsce, w którym stali? Może ulice były puste, a może po drugiej stronie jezdni wracało z imprezy kilka osób? Było ciemno czy świtało?

    Komentarz krótki, bo i rozdział króciutki. Na pewno wpadnę na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję.! ;D a z tymi opisami... ;D powiedzmy, ze nad nimi pracuję ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny !! czekam na nastepny !! pisz szybko :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Już nie mogę się doczekać następnego ! Pisz jak najszybciej !

    OdpowiedzUsuń
  5. Elu, wszystko super pięknie, tylko weź że coś opisz! Gdy opiszesz dokładnie wygląd bohatera, pomieszczenia, otoczenia czytelnik lepiej wyobraża sobie sytuację. Dobra biorę się za piątkę.

    OdpowiedzUsuń